DO SIEGO ROKU

Nigdy nie wierzyłam w tzw. postanowienia noworoczne. Przyczyną tej niewiary byłam ja sama. Nagrabiłam sobie brakiem motywacji, nijaką gotowością do działania i wiecznym odkładaniem wszystkiego na „później”. Gdybym teraz zajrzała do kuferka oznaczonego tym „później”, zostałabym przygnieciona mrzonkami i całą masą nazbieranych z kilkunastu lat kompleksów, o których teraz już nawet nie pamiętam. Jak to kiedyś orzekł ksiądz podczas mojej spowiedzi: „ale Ty masz gnój w tym swoim sumieniu” – ano mam. Nazbierało mi się.
Ten rok był z deka inny. Założyłam przecież bloga i wywaliłam na wierzch swoje wiejskie żale i smutki. Pokazałam sama sobie, że jak się chce coś zrobić – to się da. A na zakończenie tego roku oznajmiam wszem i wobec, że jestem z siebie dumna. Ja – kobieta ze wsi, żona rolnika, matka dwóch łobuzów, babka, która poszła na „zmarnowanie” – ale zmarnować się nie dała – bo „zmarnowanie” siedzi tylko w mojej głowie.
Skoro już wsadziłam widły w tematykę postanowień noworocznych… skoro już zapachniało lekkim „samoklepaniem” się po plecach… Powiem, że dobrze by było gdyby:
– Naszym wiejskim ludziom przyszły rok dał więcej werwy i chęci do robienia czegoś więcej poza pracą w gospodarstwie. By nasze hobby i zamiłowanie do robienia „czegokolwiek”, nigdy nie przerodziło się w „marnowanie czasu na głupoty”.
– Monitoring osiedlowy zrobił strajk głodowy, a z braku zainteresowania i realizacji postulatów skonał niczym „osiołek, któremu w żłoby dano”.
– Młodzież wiedziała co to krowa i jak ją obsłużyć, by mleka trochę dała. Bo to nie babcia czy dziadek, od których zawsze coś z portfela spłynie, gdy się ich odwiedzi i na nich popatrzy.
– Moje pisanie i czepianie się o kwestie dla mnie istotne, było rzeczywiście wyimaginowane jak zarzucają mi niektórzy. Bym tematy do postów szukała w książkach pt. „Dawno temu na wsi…”, „Ścisk wiejskich pośladków i użalanie się nad sobą – to ja”.
– Praca każdego z nas, niezależnie od tego czy jesteśmy ze wsi czy z miasta, była tak samo ważna i szanowana przez wszystkich.
Ot takie to wszystko oczywiste, ale trudne do zrealizowania. Wieś to nie raj, choć jego skrawek na pewno. Kobieta ze wsi to nie babo-chłop, choć męskiej werwy jej nie brakuje. Facet rolnik to nie pracoholik-masochista, choć dziarskim biznesmenem zajeżdża. Mój blog to nie zbiór danych statystycznych tematyki wiejskiej, tylko mój indywidualny punkt widzenia. Wy to nie krowy uczepione w stanowiskach, które być tutaj muszą, a jesteście… za co serdecznie dziękuje.
DO SIEGO ROKU

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Previous article

Hoł, hoł, hoł…

Next article

Kobiety ze wsi