Kobiety ze wsi

     

          Nie brakuje cytatów, filmików i w ogóle górnolotnych słów a propos siły kobiet. Głośno się mówi o naszej niepodważalnej zajebistości i ponadprzeciętnym ogarnięciu w sytuacjach, w których nie jeden twardziel traci swą moc. Gdy innym pośladki łapią trochę luzu, nam spinają się maksymalnie i dostajemy kopa do działania. Kiedyś myślałam, że kobietę wystarczy w odpowiednim stopniu zdenerwować, by poczuła przypływ heroicznej mocy. Teraz wiem, że trzeba pobudzić jej uśpione zmysły, odpowiedzialne za „rządzę mordu” słowami: „Ty sobie z tym nie poradzisz”, „zostaw to, to dla Ciebie za trudne”, „jutro to zrobię” (przy czym jutro odwleka się w nieskończoność)… – jak to piszę już mam pianę w ustach, a co dopiero, gdy przyjdzie te słowa usłyszeć… Nagle nastaje trzęsienie ziemi, zbliża się huragan zwany: „że co? że ja nie potrafię?”, ewentualnie „foch you”. Niektórzy mężowie wiedzą, że w takich sytuacjach należy się po prostu wycofać, schować w bezpieczne miejsce. Tych, którzy jeszcze tego nie ogarnęli, niech Pan Bóg ma w swojej opiece.
Tsunami wewnętrznej siły trwa dopóki nie zrobimy co zaplanowałyśmy, dopóki nie udowodnimy, że słowo „zajebista” to nasze drugie imię. Gorzej, gdy przedsięwzięcie się nie uda. Wtedy panom schowanym w bezpiecznych miejscach, w należytej odległości zalecam jeszcze trochę tam pozostać. Apogeum furii u płci pięknej to jak zwiastun nadchodzącej apokalipsy. A pytanie: „Kochanie czy coś się stało?” – to już wypuszczony z otchłani piekieł „posłaniec śmierci”. I żeby nie było… ja nie żartuję!
A caryce kobiecej siły, kwintesencje tegoż o co mi się rozchodzi (nie ujmując innym Paniom) to kobiety pochodzące ze wsi. Te wychowane podobno przez „Gospodarę”. Aczkolwiek nigdy osobiście nie spotkałam „Gospodary”, budzącej młodzież nad ranem, mówiącej: „wstawaj, robota czeka”. Serio. Moim zdaniem to nie była ona. Kto to był? Ktoś wie? Kto tak właściewie nas wychowywał? Często słyszę, że „Gospodara” zabrała komuś dzieciństwo. Ależ ona niedobra. Muszę koniecznie się z nią rozmówić, bo jak to możliwe, że znam garstkę dziewczyn ze wsi, prawdziwe księżniczki. Kobiety, które nigdy się pracą nie zhańbiły, z góry wychowywane do „wyższych celów”, spocone po umyciu garów. Ale… znam całe multum dziewczyn bystrych, zaradnych, niebojących się żadnej pracy. Twierdzą one tak samo jak wyżej opisane princeski, że „to Gospodara je wychowała”. No Pani „Gospodaro” tak się nie robi… Jak uprzykrzasz ludziom życie, to każdemu po równo poproszę. Ale do rzeczy…
„Pochodzę ze wsi. Mieszkam w mieście. Na rozmowie kwalifikacyjnej powiedziałam kiedyś, że jestem z prowincji, że żadnej roboty się nie boję, bo wiem co to znaczy ciężka praca. A jak mnie zatrudnią to nie pożałują. Zatrudnili. Nie pożałowali”. – Przypadek moi drodzy? Absolutnie nie.
Znacie dziewczyny, które po sobotniej zabawie nie kładły się spać tylko szły krowy doić? Sporo takich babek. Czy użalały się nad swoim losem? Po latach coś tam wspominają, że ciężko było, ale swego czasu rzeczowo tłumaczyły: „trzeba i już”. A kobieta jako rasowy kierowca maszyn rolniczych użytku wszelakiego? – Chleb powszedni wiejskiej egzystencji.
„Mieszkam co prawda w mieście, ale wychowałam się na wsi 🙂 tak samo pomagam przy piłowaniu drzewa, rąbie na rozpałkę czy noszę węgiel. Przybijam gwoździe, a nawet miałam okazję zmieniać rurki pod zlewem, gdy była awaria, a mąż w trasie 😉 tak naprawdę wszystko zależy od nas 🙂 i naszych chęci :)” – A no właśnie… A teraz powiedz takiej kobiecie „ze wsi”, że trzeba butle z gazem wymienić. Myślisz, że zadzwoni po fachowca? Nawet jej to do głowy nie przyjdzie. Remont w domu? Malarza trzeba? „A co ja farby nie umiem wymieszać? Wałka w ręku nie utrzymam?”
Paznokieć się złamał? – Trzeba obciąć i tyle.
Kostka skręcona? – Zaraz rozchodzę.
Dziecko narobiło w pampersa? – Na gównie wszystko lepiej rośnie.
Nie ograniczajmy się tylko do spraw fizycznych: „Pozdrawiam wszystkie rolniczki, które dodatkowo są jeszcze księgowymi i ogarniają wszystkie sprawy w Agencji, KRUSie, Urzędzie Skarbowym. Pilnują dokumentów, paszportów itd. itp”. – Czy są tu jakieś księgowe? Głupio się pytam… Pewnie, że są.
A wszystko to moje Panie (i Panowie również) wyobrażenia w naszych głowach. Chcesz być słabą płcią to będziesz. Chcesz ziać ogniem i pewnością siebie? W takim razie lanie pomyjami i nienawistne spojrzenia spłyną po Tobie jak po kaczce. Jednak w tym całym szale i ogrzewaniu się w blasku naszej zajebistości nie zapomnijmy proszę moje kochane kobiety ze wsi, iż pokazywać, że dużo się potrafi to też niebezpieczna sprawa. Dochodzi bowiem do sytuacji, gdy jest już za późno… Facet już wie, odkrył, że jego ukochana potrafi więcej niż mógłby przypuszczać. Oznajmia zatem, że jedzie w pole, bo jesteś Ty i przecież wszystko ogarniesz. Myślisz sobie zapewne „chyba jaja se robisz?”, ale pan serca Twego już puszcza spojrzenie a`la „żono moja, serce najdroższe, istoto życia mego, wspaniałego, jakże cudownego… gwiazdo na mym niebie… jak tego nie zrobisz to wrócę późnym wieczorem”. I jeździ tak dłuższą chwilę po Twoim sumieniu i dobrym sercu. Odkładasz więc delikatność na bok, załączasz tryb wszechmocy i udowadniasz po raz wtóry, że się da. Boś Ty kobieta ze wsi: czysta i zajebista zarazem.
I nie ma w tym nic zaskakującego być silną kobietą. Obudzić w nas radość, zmotywować do działania, doprowadzić czasem do furii – to nic złego, bo takie skrajności siedzą w naszej naturze. Ale sprawić świadomie i z premedytacją, by z naszych oczu popłynęły łzy, to już grzech okrutny.

0 thoughts on “Kobiety ze wsi

  1. Sylwia Lanczewska pisze:

    Dla mnie bomba! Oj nie raz sie za długo na zabawie zasiedzialo i mama (!) za kare do obory zaganiala 😀 a po weselach? Panowie dogorywac w lozkach ida a te pieknie wyszykowane Damy zmieniaja kreacje i do obrzadku. 😉

    1. jandrzejmama pisze:

      A propos wesel nic dodać nic ująć 🙂 dzielne te wiejskie babki. Cieszę się, że dużo osób to widzi 🙂 dziękuję za komentarz. Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Previous article

DO SIEGO ROKU

Next article

Posejdon