Międzynarodowy Dzień Kobiet Wiejskich – czy jest co świętować?
Jeszcze rok temu nie wiedziałam o istnieniu Międzynarodowego Dnia Kobiet Wiejskich. Dzień mamy, dzień babci i dziadka -owszem były zakodowane głęboko w mojej głowie. O pewnych datach należy pamiętać. Inne światowe dni raczej nam umykają, zwłaszcza jeśli nas nie dotyczą.
Rok temu zwrócono mi uwagę na to, że zbliża się 15 października – Międzynarodowy Dzień Kobiet Wiejskich. „Napiszesz coś o tym?” – no napiszę. Najpierw coś tam poczytałam, żeby być w temacie. Uznałam bowiem, że samo mieszkanie na wsi to może być za mało, by utożsamiać się z „kobietą wiejską”. Oczywiście bliżej mi do natury wiejskiej niż miejskiej. Gdzie okiem nie spojrzę tam obora, pole, jakaś krowa. Obsrany asfalt nadaje klimat iście sielski. Choć od kilku dni pada deszcz, więc jest stosunkowo czysto. No ale do brzegu…
Przygotowałam wówczas krótką wzmiankę a propos dnia wiejskich kobiet. Dobrałam zdjęcia. Myślałam sobie „jest względnie cacy”. Po czym odpaliłam Internet i weszłam w otchłań wirtualnej rzeczywistości. No bo przecież pisze o życiu na wsi, tak więc pasowałoby rozdmuchać temat, pójść z duchem czasu. Aby to zrobić na wiejskich forach powiem szczerze zabrakło mi mentalnych jaj. Oczom mym bowiem ukazały się wielkie hasła „15 października – Dzień Dziecka Utraconego”. Dziś gdy wspomniałam o tym na stories dostałam wiadomość o treści: „I dzień walki z rakiem. Grubo”. No grubo. Zatem zrobiłam wirtualny w tył zwrot i ograniczyłam się do subtelnej wzmianki, że wiejskie babki też mają swój dzień. Ktoś kto wybierał datę co prawda musiał mieć zły humor, bądź zwyczajnie za dużo sobie popił, ale taki dzień istnieje.
W tym roku jest z deka inaczej. Bowiem widzę kolorowe plakaty w sieci i życzenia dla wiejskich babeczek. Jest jakby weselej. Zapytałam zatem na swoich profilach o to co kobiety wiejskie chciałyby powiedzieć moim czytelnikom w tym dniu. Czy może mamy jakieś pasje i chciałyby się nimi podzielić. Czytamy tam m.in.:
„Kobieta jest kobietą, co za różnica gdzie mieszkasz?”- Moi drodzy jakaś różnica chyba jest. Skoro ludziom nie wystarczył Dzień Kobiet obchodzony 8 marca. Z jakiegoś powodu trzeba było zaznaczyć fakt, że są kobiety wiejskie… Różnica wytworzyła się na przestrzeni wielu lat. Specyfika mieszkania na wsi i w mieście jest inna, dlatego nasze sposoby bycia i podejścia do pewnych rzeczy siłą rzeczy są inne. Nie bez parady mówi się, że nie każdy nadaje się do życia na wsi bądź w mieście. Jak dla mnie po każdej stronie jest po prostu kobieta. Jednak każdy lubi zaznaczać swoją zajebistość. I dobrze. Trzeba znać swoją wartość. Życie na wsi też staje się jakąś wartocią. Dlatego pojawiły się komentarze, że „kobiety, które mieszkają w społeczności wiejskiej są super mega zajebiste”. Są! Co do tego nie mam wątpliwości. Ba! Nawet kiedyś o tym pisałam TUTAJ.
„Nie jesteśmy głupie” – taki apel pojawił się na stories. Mogłabym udawać, że nie wiem o co kaman, ale oczywiście to jest opieranie się na stereoptypach jakoby ludzie wsi byli „zacofani”. Wiecie brak dostępu do nauki, wiedzy, życie tylko pracą fizyczną i takie tam bla bla bla. Choć przyznam się szczerze, że ja trochę głupia jestem. Przy tematach dotyczących wiedzy matematycznej, chemicznej – no takich tych ściślejszych… udowodnienie mi mojej niewiedzy jest banalnie proste. Orłem nie jestem. Mam jednak świadomość, że zwyczajnie nim być nie muszę. Fakty są jednak takie, że być osobą życiowo nieograniętą na wsi – za bardzo się nie da. Łeb na karku i jako takie pojęcie o czymkolwiek jest mile widziane. Tego typu mity kiedyś przejdą do historii. To będzie za czasów moich wnuków lub prawnuków. Tak na to liczę. W każdym bądź razie będą to czasy, których zamierzam doczekać.
No i cóż my tam porabiamy na wsi „po godzinach” drogie Panie?
„Udzielanie się w OSP, udzielanie się w KGW, pomoc w organizacji dożynek, czytanie książek, próby samodzielnego pisania, udzielanie się ogólnie społecznie na terenie Gminy. To chyba tak ogólnie z grubsza”. – Brawa dla tej Pani. Wiem jednak, że bardzo dużo kobiet stara się działać na rzecz wsi, zwłaszcza w ostatnich latach, gdy coraz częściej pojawiają się pieniążki na działalność Kół Gospodyń Wiejskich.
„Ja od niedawna znajduję czas na tworzenie gryzaków i zawieszek dla najmłodszych”. – Można zatem być żoną rolnika i robić coś więcej poza gospodarstwem? Można.
Ja zaś moi drodzy po godzinach, o bardzo późnych godzinach nocnych tworzę ten blog. Choć ostatnio kompletnie mi z nim nie po drodze.
Jest zatem z czego się cieszyć? Ktoś zauważył, że istniejemy babeczki, więc chyba tak. Podobno każda okazja do świętowania jest dobra. Zatem herbatki, soki, mocniejsze trunki w dłoń i pijemy… do dna.
Wiedzieliście o istnieniu Międzynarodowego Dnia Kobiet Wiejskich?