Posejdon

 

„Nie każdy facet z widłami to Posejdon” – słyszeliście kiedyś to stwierdzenie? Ni cholery nie wiem jaki był Posejdon i czym się wyróżniał prócz tych wideł zwanymi „trójząb” i tym, że władał wszystkim co mokre i wilgotne. Bo chyba jakoś tak to leciało? Panowie, o których teraz trochę opowiem również mają swój trójząb. A właściwie to mają ich kilka… W każdym kącie, by nie musieli chodzić po jeden gadżet w kółko, trzaskając brzydkimi wyrazami w razie gdyby nie daj Bóg się zgubiły. Mało tego Posejdon miał do towarzystwa trytony, rolnicy (bo o nich tu mowa) również mają coś na ich podobieństwo… z rogami i ogonkami. Choć bliżej im do Aquamana – wyrobione mięśnie od dźwigania ciężkich rzeczy, odporność +50 w skrajnych temperaturach, język cięty niczym brzytwa, tyłek pojemny tak, że mieści każde problemy dnia codziennego. Nie będę tłumaczyć, że farmerzy są bogami, jednak jakieś super moce Ci Panowie przejawiają. Jakie?
Wybiórczość myślowa.
„A propos tematu supermenów ze wsi – co ja mam napisać… Mężu mój nie zna słowa „nie umiem”, „kiedy indziej”, „nie chce mi się”. Po 10 latach za to wszystko kocham jeszcze bardziej” – już domyślacie się o co chodzi? Tego typu stwierdzenia plus parę innych takich jak: „a jak to się robi?” „to za trudne”, „nie jestem w stanie tego zrobić” jest absolutnie wyparte z ich podświadomości. „Po co to komuś zlecać? Sam to zrobię” – jest moim numerem jeden. Choć w ścisłej czołówce plasuje się również: „kobieto? a od czego Ty mnie masz?” Wymówki a`la „nie zrobię”, „nie potrafię” można odczytać jako „nie mam czasu, zarobiony jestem, może później”.
Samciuś Pracuś
Tak się zupełnie przez przypadek składa, że Panowie rolnicy wiedzą co to młotek i jak go użyć. W dzisiejszych czasach mam wrażenie, że tacy faceci to prawdziwy luksus. Zatwardziali majsterkowicze, wiecznie zaabsorbowani tym, jak zbudowane jest to czy tamto – to właśnie oni. Nie ma w tym żadnej przesady.
Dziecko zaczyna chodzić i trzeba wstawić bramkę, by nie spadło ze schodów?
– „Żono daj mi dwa dni, ogarnę materiały”
Ogarnął.


Zejście z trampoliny mało przyjazne dzieciom, wręcz niebezpieczne?
– „Pomyślę nad tym”.
Pomyślał.


Huśtawka przed domem, by móc raczyć się kawusią mile widziana?
Komitywa ze szwagrem, wspólna praca. Efekt?


Co kobieta każe, trzeba zrobić.
No chyba, że kobiety w domu nie ma… Jednak takie wyzwania jak wstawienie prania czy pozmywanie podłogi to żadne wyzwanie. Nawet jeśli ktoś to robi po raz pierwszy. Trzeba to trzeba. Ugotować obiad? Może nie będzie to mega wykwintne danie, ale na stole zawsze coś będzie. Zająć się dziećmi? Nie ma problemu. A nawet jeśli dziecko urządziłoby mu istne piekło i zesłało na niego trzęsienie ziemi to… i tak się nie przyzna. Honor mu na to nie pozwoli. Gdy kobieta wróci, szanowny Pan podniesie kciuk w górę, szeroko się uśmiechnie i pójdzie zadowolony jak nigdy do swojej pracy.
Wytrzymałość poziom hard.
Choćby rolnik miał sobie w upały tyłek odparzyć, tudzież w zimę odmrozić to i tak do pracy wyjdzie. Taka specyfika zawodu. Aczkolwiek świadczy to nie tylko o jego sile fizycznej, ale również o sile charakteru. Za to trochę ich podziwiam, ale przede wszystkim… szanuję.
I serio nie ma w tym nic złego Panowie-rolnicy mieć w sobie coś z Posejdona. Posiadać umięjętności, które zdają się w dzisiejszych czasach zanikać, to świadectwo Waszej „jakości”. Z autopsji wiem, że jeśli zachodzi taka potrzeba, władacie wodą, ogniem, a nawet powietrzem. No… z żonami trochę trudniej bywa 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Previous article

Kobiety ze wsi