To jak to w końcu jest?

 
„Och jaka obora piękna… Unijna zapewne” czy jakoś tak… „A ile tych krów? Ze sto ich chyba macie…?” Rozglądasz się dookoła i szukasz tej stówy… lokalizujesz rozmówcę na drugim końcu podobno luksusowego budynku. „A jakie to wszystko zorganizowane. Wszystko ma swoje miejsce. Ale większej polityki to ja tu nie widzę…” – A co tu politykować? Wstajesz koło 5.00-6.00 rano i dajesz po robocie, dopóki słońce nie zajdzie.
„Och, a tu mieszkają świnki”. – No ja bym to nie mieszkaniem, a chlewem nazwała.
„Ojej, a co tak tu… pachnie?” – Gówna kochanie, gówna…
                              To co, może pomożesz w tym naszym dobrobycie? Nie, bo dziś święto? Państwowe powiadasz… „Dziś dzień wolny!…” – A co to takiego ten dzień wolny? -„Dzień, w którym się odpoczywa, nie pracuje. Teraz w modzie niedziele niehandlowe, spędzanie czasu z rodziną”.
– A w czym niedziela lepsza od poniedziałku? A wtorek to co, gorszy? Dzień wolny, też mi coś… Ty może za długo na słoneczku stałeś. Chodź no tu w cień. Ochłoń chwile i bierz widły, bo robota czeka. – Ale co, że pada… A myślisz, że bydło obchodzi czy pada deszcz czy słońce parzy?
– Że co? Że przeczekać? No nie wiem, ma lać do przyszłego miesiąca, więc może sobie jaj nie róbmy z poważnych rzeczy.
– „Teraz to już nie ma na wsi tyle pracy co kiedyś”. A Ty „kiedyś” na tej wsi pracowałeś, że masz takie rozeznanie w temacie? A… na filmie widziałeś. Ja też oglądałam jak człowiek człowiekowi zęba wyrywał, ale to nie znaczy, że jestem dentystą…
– A bo sprzęty teraz za ludzi robią? Żeby tylko te sprzęty były niczym rasowa Matka Polka – niezawodne, niezniszczalne, samowystarczalne, samoobsługa poziom hard.
– Bo stać rolnika na te sprzęty? – Latami rolnik haruje na rodzinę i spłaty kredytów. A nawet jeśli kupi je za gotówkę, to chwała niebiosom, że na wsi mamona z tych niebios sama spada. Trzeba tylko iść i ją zebrać. Czemu po nią nie idziesz? Bo coś cuchnie? Bo bród za paznokciami? Bo tylko idioci się w takim syfie babrają? Przecież to nie taka ciężka praca co kiedyś… Sprzęty zrobią to za Ciebie…
Idź i posadź tyłek na wygodnej kanapie. Zatankuj zbiornik z napisem „jad”. Bo trochę Ci się rozlało. Ja to posprzątam po Tobie. Tylko jak Ty człowieku w lustro teraz spojrzysz? Serio, jestem ciekawa!
                               Piękna ta nasza polska wieś. Aż miło popatrzeć, nacieszyć oczy. Kiedy jednak obce oczy się cieszą, rolnicze ręce krwawią, tyłek zaś swędzi od roboczego potu… Pamiętacie jak moja Anonimowa Rolniczka wspominała kluczową reakcję na wieść, że jest Rolnikiem?
– „Co Ty krowy doisz? Popier****** Cię? Ja to bym w życiu krów nie doiła” – wywód miał swój ciąg dalszy: „najśmieszniejsze jest to, że ta kobieta nienawidzi rolników, bo to bogale, jeżdżą tylko tymi klimatyzowanymi traktorami. Teraz to na wsi nie ma takiej roboty. – Chciałoby się zapytać, to jak to w końcu jest? Zazdrościsz kobieto rolnikom bogactwa, ale jednocześnie twierdzisz, że człowiek, który doi krowy jest popier******?”
I ja dołączam się do postawionego powyżej pytania… To jak to w końcu jest?P.S. Za „popier” powyższy serdecznie przepraszam. Ale to samo kuźwa życie dane historie pisze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Previous article

Nie podziwiajcie mnie