Zadupie

Czy wiesz, że istnieje miejscowość, która jest odpowiedzialna za wszystkie krzywdy i niepowodzenia jakie są w stanie człowieka dotknąć? Kilka liter łączących się w nazwę tej miejscowości określa kim są jego mieszkańcy i ile słomy w butach są w stanie wynieść, zanim ów miejscowość przemiele ich, przeżuje i wydali dalej w świat. Istnieje powód, dla którego w życiu nie wszystko było im dane. Być może w tej miejscowości leży przyczyna ich lenistwa, braku walki o samego siebie i magiczna siła niepozwalająca im rozluźnić pośladki, by móc spojrzeć na świat z trochę innej perspektywy niż dotychczas. Mieszkańcy tej miejscowości mieli mówiąc łagodnie „pecha”. A Ty miałeś w życiu pecha? Tak? To może właśnie dowiadujesz się dlaczego tak było.

Wypowiedzenie na głos tej nazwy jednym przychodzi trudno. Myśląc o niej czują wstyd, lekkie zażenowanie. Bo jak się ludziom przyznać, że jest się skazanym na mało rozrywkowe, nudne wręcz życie. W końcu meldunek wskazuje to co wskazuje. Inni chlapią językiem na lewo i prawo, że tu nie pojadą, bo miejscowość ich do siebie przywiązała. Tego i owego sobie nie kupią, bo im miejscowość nic nie daje. Czegoś w życiu nie osiągną, bo w dowodzie widnieje coś w rodzaju fatum. Najłatwiej jednak mówienie o niej przychodzi osobom, które mieszkają w miejscach, gdzie nie ma czegoś takiego jak obora. Kiedy pytają się skąd pochodzisz, a dana nazwa nic im nie mówi bądź nawet ich bawi, od razu rzucają hasło, które w pełni odzwierciedla Ciebie i Twoje korzenie. Bo oni są na mapie wielką kropką, a Ty znikomym, widzianym tylko pod lupą punkcikiem. I jeżdżą po Twoim dzieciństwie jak po burej suce. Wmawiasz sobie, że słusznie robią, bo mają racje. Nie! Robią to, bo Ty im na to pozwalasz.
Zadupie. Niewdzięczna nazwa dla niewdzięcznych mieszkańców. Dużo osób o niej mówi, wielu twierdzi, że wie gdzie magiczne Zadupie jest. Wystarczy ponoć jechać cały czas przed siebie, aż usłyszy się jak psy dupami szczekają. I serio nie ma co dalej jechać, bo dalej już i tak nic nie ma. Ktoś jednak kiedyś odkrył, że ziemia jest okrągła, a nawet udało się to udowodnić. Zatem coś za tym odbytem szatana być musi… To gdzie ono w końcu jest? Ja wiem i Wam powiem. Tylko jeszcze chwilę po temacie się pokręcę.
Tak się dziwnie składa, że temat znam od podszewki. Przez parę miesięcy, może nawet lat byłam w takim miejscu zameldowana. Tak, mieszkałam w Zadupiu. Nie… Nie pozwalam tak o mojej małej ojczyźnie teraz mówić. Miejscowość, w której się wychowałam kocham całym serduchem. Zostawiłam tam skrawek siebie i raz na jakiś czas tam powracam. Ubóstwiam tamte krajobrazy, a ludzi, którzy tam mieszkają do końca swoich dni będę nazywać sąsiadami. Był jednak czas, gdy rozumu w głowie miałam tyle co zamiłowania do matematyki. Marzyłam o szkole tańca, nauce śpiewania, o pisaniu na większą skalę i paru innych rzeczach. Ależ ja byłam wtedy biedna i nieszczęśliwa. Drugą taką cierpiętnicę jak ja można było śmiało szukać w okolicy. Gwarantuję, że kilka by się znalazło. Jakąż ja bym była gwiazdą i boginią szczęścia i dobrobytu, gdyby te moje Zadupie spuściło mnie ze smyczy. Gdyby tylko poluzowało kaganiec, abym mogła zacząć wyszczekiwać złym ludziom swoje potrzeby, pokazując jaka jestem wartościowa. Gdyby tylko zdjęło mi kajdany z rąk, bym mogła pokazać, gdzie mam całe zło świata i ludzkie gadanie… Gdyby tylko moja miejscowość to zrobiła… ja wykonałabym krok w tył, znalazła sobie bezpieczny kąt, by móc się schować i siedzieć tam cicho z moimi marzeniami. Skąd to wiem? Przyszedł w moim życiu taki czas, gdy przeprowadziłam się na okres studiów do takiej dużej kropki na mapie. Tam możliwość rozwoju i samorealizacji miało się pod nosem. Czy coś zrobiłam, by dawne marzenia spełnić? Nie. To znaczy, wiecie… Miałam dużo obowiązków. Musiałam się uczyć, miałam dużo zajęć na uczelni, musiałam też dbać o relacje towarzyskie… No wiecie jak to jest… Gdy mówi się, że się chce, a tak naprawdę to się nie chce… Ale wymówka była przednia! Normalnie mucha nie siada.
I przyszedł czas, w którym trzeba było zrobić przemeldowanie w głowie. Mentalna zmiana adresu, czyli remont generalny poczucia własnej wartości i wiary w siebie jest czasochłonny i bolesny. W głowie na początku panuje chaos i dezorientacja. W ogólnym rozrachunku we własnej skórze czujesz się w końcu kimś ważnym i masz odwagę wypowiedzieć na głos swoje zdanie. Mówie Wam rewelacja. Gorąco polecam. Choć do tego, by zawalczyć o samą siebie potrzeba mi było kogoś właściwego u boku. Bo rzeczywiście marzyło mi się, aby pisać. Faktycznie wpadłam na pomysł, by w tak zwanym międzyczasie przy praniu, sprzątaniu, gotowaniu, zajmowaniu się dziećmi coś napisać. Jednak, by to opublikować potrzeba mi było męża i przyjaciółki, którzy oznajmili mi z uczuciem w głosie, że jeśli nie zawalcze o siebie i nie puszczę tego w świat, to oni z tej miłości do mnie to mnie chyba uduszą. Więc tak tu sobie jestem. I Ty też tu jesteś. I właśnie się uśmiechasz. I ja też to robię… 🙂
Aha. Miałam powiedzieć, gdzie jest Zadupie. Zróbmy pewien eksperyment. Odwróć głowę, zerknij na to co masz z tyłu? Tak, pod kręgosłupem, przy kości ogonowej. Jeśli prawidłowo wykonałeś manewr będziesz widział coś na D… ZA tym czymś na literę D jest miejscowość, w której teraz jesteś. Więc jak? Mieszkasz W Zadupiu? Bo Zadupie tak naprawadę nie istnieje. Ono co najwyżej siedzi w Twojej głowie. Zrozum, to nie Twoja miejscowość Cię ogranicza. Ty sam to sobie robisz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Previous article

Wieś się bawi