Macierzyństwo vs zawód rolniczki – czy da się to połączyć?
Mamą być… Jak trudne jest to zadanie pokazało mi samo życie. Jak wielka jest to odpowiedzialność musiałam się przekonać na własnej skórze. Kilkukrotnie próbowałam pokazać rangę zmian jakie zaszły w moim życiu, gdy doszła w nim kolejna, ważna rola związana z macierzyństwem. Jednak do pokazania tego jak ciężko powalczyć o połączenie roli mamy z obowiązkami w gospodarstwie, przymierzałam się kilkukrotnie. Bez skutku. Za każdym razem rezygnowałam, przekładałam temat na później. Ba! Bałam się podjąć tej kwestii w pojedynkę. Aż poznałam kogoś, kto tak jak ja czuł potrzebę poruszenia tematu. Dlaczego? Bo osoba ta siedziała w nim po uszy. Podobnie jak ja…
W końcu odważyłam się poprosić o udzielenie odpowiedzi na kilka pytań. Sprawa ciągnęła się w tempie iście „matkowym”, czyli parę miesięcy. Jednak się udało. Poznajcie proszę Mariannę. Mamę i rolniczkę w jednym.
1. Dlaczego zdecydowałaś się założyć konto na IG i skąd nazwa „mamarolniczka”?
Konto na Instagramie założyłam karmiąc moją córkę w pierwszych tygodniach po urodzeniu. Wtedy to czas dla mnie się po prostu zatrzymał. Na moim prywatnym profilu czasami wrzucałam relacje z życia rolniczego. Wtedy jednak pomyślałam: „a może rozpocząć tą przygodę z dzieckiem?”. Chcę pokazywać, że się da!
2. Jak wspominasz prace na gospodarstwie przed założeniem rodziny ?
Studia, praca na gospodarce, studia, praca. Po studiach intensywnie rolnictwo. Uwielbiałam pracować na polu sprzętem rolniczym. W domu praktycznie tylko spałam. Dój wieczorny krów ogarniałam sama. Bardzo polubiłam tą pracę bo było ją po prostu widać! Mleko w chłodni czy ubywające hektary. Zawsze uważałam, że najgorszą pracą dla mnie to ta w kuchni… Cały czas człowiek robi, a efektów nie ma. Pozostają tylko brudne naczynia.
3. Co zmieniło się w twojej pracy po pojawieniu się pierwszego dziecka?
Oj bardzo dużo… Początki były bardzo trudne, nie chodzi już o pojawienie się dziecka, bo mała od początku była niewymagającym aniołkiem, ale o to, że siedzę tu w domu „bezczynnie”, jak w tym czasie mogłabym robić coś „pożytecznego” w polu. Teraz wiem, że to był bardzo ważny rozdział w moim życiu. Nauczył mnie, że nie tylko pracą żyje człowiek. Wykonuję najważniejsze zadanie w życiu- macierzyństwo.
4. W jaki sposób łączysz te dwa wymagające zawody?
Teraz to tylko kwestia organizacyjna. Czasami jest ciężko i powiem to głośno. Nie będę tu lukrowała i ukazywała idealnego świata. Ale też nie mogę narzekać, bo mam dwoje zdrowych dzieci. Kluczem do połączenia tych dwóch zawodów jest ich wzajemne uzupełnianie. Angażuje dzieci do wszelkich prac. Córka złapała bakcyla i pomaga na swój sposób. One nie tylko pomagają, ale także się uczą. To im sprawia frajdę, tak jak starsza córka sama od siebie wykonuje najprostsze rzeczy, tak u rocznego synka widzę emocje i zaciekawienie otaczającym go światem. Choć teraz musimy poświecić im więcej uwagi i czasu, to mam nadzieję, że to zaprocentuje w przyszłości
5. Po urodzeniu drugiego dziecka na Twoim stories często poruszałaś temat trudów pracy na gospodarstwie jako mama dwójki dzieci. Co na to wpłynęło ?
Tak. Bo tak jak wspominałam, pierwsze dziecko było całkowicie bezproblemowe, tak syn dał mi w kość. To było dziecko całkowicie inne. Potrzebował więcej uwagi, zaangażowania i bliskości. Chcę tu także poruszyć temat porównywania się matek. Ja na swoim przykładzie powiem, że każde dziecko jest inne. To że jedna matka ogarnie piątkę dzieci, to inna ma ciężko tylko z jednym. Powinniśmy się tylko i aż wspierać niezależnie od sytuacji.
6. Dlaczego nawiązujesz właśnie do wsparcia kobiet a propos spraw rodzicielskich? Wsparcie mężczyzn jest bardziej odczuwalne ?
Może to źle określiłam skupiając się tylko na kobietach. W momencie, gdy do naszego życia dołącza dziecko, zmienia się momentalnie WSZYSTKO. Nie mamy tyle „wolności”. Tak jak facet- budzi się, idzie do pracy, załatwia swoje sprawy, zajmie się dzieckiem przez jakiś czas itp., tak kobieta z dzieckiem przebywa najczęściej 24 na dobę. Najprostsze rzeczy takie jak załatwianie potrzeb fizjologicznych, przygotowanie posiłków, praca czy nawet wypad do sklepu to organizacja. Nie chce tutaj obrażać zaangażowanych tatusiów, ale przeważnie to matka jest nie wyspana, przez to czasami rozdrażniona, zmierzła. Powinnyśmy takie mamy wspierać miłym słowem, pomóc nawet najprostszą czynnością. Ja mam to szczęście, że mam ogromne wsparcie męża, ale słyszę matki, którym jest ciężko. Bardzo ciężko. A to mąż zły, bo dziecko non stop płacze, a to teściowa daje złote rady, a to babcia cały czas wytyka błędy. Koleżanki się odwróciły, bo nie ma już na nich czasu… Co człowiek to inna historia. A kto jak nie MY kobietki możemy sobie pomóc
7. Wyobraź sobie że spotykasz siebie na początku drogi bycia mamą i rolniczką w jednym. Co sobie wówczas mówisz?
WARTO! Czas ucieka, lata lecą. Będzie ciężko, ale to będzie jedna z najważniejszych lekcji życiowych. Pojeździsz jeszcze ciągnikami, wydoisz jeszcze niejedną krowę, ale do tych wspomnień małych rączek, dorastających dzieci nie wrócisz. Ciesz się chwilą i ucz następne pokolenie szacunku dla starszego, pracy oraz życzliwości dla drugiego człowieka. Bądź szczęśliwą i pokaż, że mama i rolniczka podoła swojemu zadaniu!