„Mam się dobrze, pozdrawiam” po latach
„Kiedy padło hasło: „Karolina bierze ślub”, a w post scriptum dodano „za rolnika”, zaczęły sypać się… kondolencje. Oczywiście nie były to słowa wypowiedziane wprost. Cicho szeptano po kątach, że nie wiem w co się pakuje, że chyba oszalałam. Wystawiono nekrolog mojego życia zawodowego”. – Pamiętacie ten fragment? Ja wstęp do pierwszego tekstu na moim blogu znam na pamięć.
Od napisania „Mam się dobrze, pozdrawiam” minie niedługo 6 lat. Czym był dla mnie ten tekst? Zwróceniem uwagi na ważny dla mnie problem związany z brakiem szacunku do wyborów życiowych innych ludzi. Problem moim zdaniem bardzo istotny, bo mój! Dałam sobie prawo, aby „głośno” powiedzieć co mnie boli. Czy był to problem wagi państwowej? Nie! Tak jak wspomniałam, było to istotne dla mnie, a to już sygnał, że warto coś z tym zrobić. Charakter wpisu stał się iście wiejski, gdyż dotyczył postrzegania rolników i ich żon. Temat w moim odczuciu uniwersalny, odnoszący się do wielu małżeństw czy rodzin. Ja opisałam swój przypadek, oparłam tekst na swojej historii, aby inni mogli odnaleźć w niej coś dla siebie. Napisałam tekst, średnio oficjalny, ale dosadny i z przekazem, bo najbardziej komfortowo czuję się „mówiąc” o czymś w formie tekstu. Choć użyłam słowa „komfortowy” to trzeba zaznaczyć, że cała operacja związana z blogiem była dla mnie wyjściem ze strefy komfortu. Dobrze jest bowiem trzymać pewne kwestie dla siebie. W tym przypadku wychyliłam się, dałam sygnał „ej, tutaj jestem”, ale przede mną był jeszcze proces radzenia sobie z reakcjami czytelników.
Jak każda głośno wypowiedziana myśl, spotkało się to z informacją zwrotną od ludzi. W moim przypadku, tak jak zaznaczyłam kiedyś, była to reakcja pozytywna. Odbiorców można było podzielić na kilka grup. Znalazły się osoby mówiące wprost: „ok Karolina ja też tak sobie myślałam, że szkoda Ciebie na te wieś”, sypiące głowę popiołem na zasadzie: „faktycznie to jakby Twój wybór”. Znalazły się także takie, które nabierały wodę w usta i udawały, że nic nie wiedzą, że coś napisałam. Znalazły się też takie, które naprawdę nie widziały o istnieniu tekstu „Mam się dobrze, pozdrawiam” i żyły sobie spokojnie w nieświadomości 🙂 Życie toczyło się dalej.
Muszę też podkreślić, że z jednej strony zgadzano się z moją tezą, że rolnicy mają problemy ze znalezieniem żon, z drugiej uważano, że wcale tak nie jest. „Karolina u nas wszyscy młodzi rolnicy żony mają. To nie prawda co piszesz”. I ok, i ja to szanuję, i niech tak wszędzie będzie.
Dla mnie osobiście napisanie „Mam się dobrze, pozdrawiam” to był dobry krok, ponieważ zmianę w postrzeganiu tego co robię byłam w stanie odczuć podczas rozmów z niektórymi osobami. Ustało kręcenie nosem, że gdzie ja poszłam, że czym ja się niby zajmuje…
Przy okazji przywarł do mnie zwrot „żona rolnika”. W sumie sama go do siebie przykleiłam, ale było mi z tym dobrze. Zwrot mało feministyczny, ale potrzebny. Teraz po latach mówi się bardziej na kobiety takie jak ja – rolniczki. Jednak parę lat temu bardziej odczuwalne było podejście, że jeśli jesteś żoną rolnika, to jesteś po prostu żoną rolnika, a jedyne talenty jakie posiadasz to umiejętność ugotowania obiadu, wstawienia prania, wykonywanie prac w polu. W moim przypadku do tego dochodzi bonus w postaci umiejętności pisania. Mam broń w postaci potoku słów i nie zawaham się go użyć… Mało tego, znam wiele takich kobiet jak ja, których talenty wpływają na zmiany zachodzące na wsi. Tym zmianom chętnie się przyglądam, bo im zwyczajnie kibicuję.
Lekcja dla osób z otoczenia związana z „Mam się dobrze, pozdrawiam” trwała kilka miesięcy. Po czasie zaczęły wracać teksty: „masz talent, Ty się tam marnujesz” i mój ulubiony tekst, gdy mówiłam, że się śpieszę do pracy (czyt. obrządków): „o! w końcu do pracy poszłaś”. To dawało mi dowód na to, że świata nie zmienię, ale to co mogę zmienić to swoje nastawienie do tematu i większą świadomość swojej wartości.
Postanowiłam jednak sprawdzić czy coś się zmieniło w postrzeganiu żon rolników u moich czytelników. Otrzymałam kilka odpowiedzi i podzielę się nimi z Wami:
Nie napawa to optymizmem prawda? Zwłaszcza, że latka mijają, a temat jakby stanął w miejscu. Widząc jednak sprawę od środka, mam poczucie, że wiele zależy od nas samych, od tego co sobą reprezentujemy, w jaki sposób sami podchodzimy do swojej pracy. Zdarzają się sytuację, w których czuję, że „walę grochem o ścianę”, słysząc od osoby trudniącej się gospodarstwem „a rodzice mówili, żeby się uczyć…”. Jeśli postrzegamy swoją pracę jako następstwo złych wyborów, to i inni będą ją tak widzieć.
Znalazły się również wypowiedzi dające nadzieję, że coś się zmienia:
Zmiana idąca wraz z nowym pokoleniem? Jestem przekonana, że jest to nieuchronne i stanowi naturalną kolej rzeczy. Nie da się w czasach tam zmechanizowanej wsi myśleć o pracach w polu metodami z lat np. 70-tych. Tak samo jest ze zmianami światopoglądowymi, idącymi z duchem czasu. „Tylko krowa nie zmienia zdania”.
Znalazł się również komentarz bardzo pozytywny:
Ta wiadomość to światełko w tunelu. Niewątpliwie czasy covidu pokazały, że na wsi mimo konieczności odizolowania się i „zostania w domu”, w sumie niewiele się zmienia. Tryb dnia pozostawał jakby ten sam. Wkradały się drobne modyfikacje związane ze spacerami „tylko” po podwórku. Jestem zdania, że czasy związane z koronawirusem przekonały nie do końca przekonanych do życia w mieście. Wyszły na wierzch pewne wątpliwości czy wybór miasta był słuszny. Ci, którzy miasto kochali miłością prawdziwą, dalej darzą je uczuciem.
„U nas całkowicie nieaktualne” to moim zdaniem dobre sformułowanie, gdyż to wszystko ma się chyba regionem, specyfiką gospodarstwa, tym jak dana wieś wygląda i jak daleko oddalona jest ona od większego miasta.
„Jestem żoną rolnika, mam się dobrze pozdrawiam”. Tak brzmiała myśl przewodnia wielu pierwszych wpisów na blogu. Po tych zaledwie kilku latach doszła swego rodzaju „poprawność polityczna” tego zwrotu i to chyba największa zmiana. Otóż wyszłam za mąż za rolnika, sama jestem rolniczką. Niezmiennie mimo upływu lat, mam się dobrze, pozdrawiam.
P.s. Czy są tutaj osoby, które są od początku istnienia bloga? Dajcie znać w komentarzu.